Beskid Sądecki
-
DST
115.50km
-
Czas
05:15
-
VAVG
22.00km/h
-
VMAX
66.25km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Kalorie 3280kcal
-
Podjazdy
1100m
-
Sprzęt Giant TCR 1.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień wcześniej ustaliliśmy że jedziemy do Krynicy Górskiej pojeździć na rowerach MTB. Niestety przy wieczornym pakowaniu i przeglądzie sprzętu okazało się że tylne koło ma dość spore bicie i jest podejrzenie pęknięcia rafki. Telefon do kumpla i zmiana planów jedziemy z szosami. Wyjazd o 7 ze Stalowej Woli i jedziemy do Krynicy samochodem , meldujemy się w pensjonacie już koło 10. Po zameldowaniu się i przebraniu w trasę ruszamy parę minut po 11. Kierujemy się najpierw na Tylicz, czyli od razu rozgrzewka i podjazd pod górę prawie 4km ciągiem. Następnie pokazuje się nam pierwszy zjazd i od razu próbuję mocno go pokonać , niestety przednie koło tak lata że ciężko opanować rower. Podejrzewałem pierwotnie że to może wina wiatru. Pytam kolegi Wiktora czy nie miał podobnych problemów mówił że trochę też go rzucało a szczególnie pod koniec zjazdu. Okazało się że u niego to całkiem inny problem, kolega złapał gumę w przednim kole. Tak więc zanotowaliśmy pitstop, ze zmianą chwilę zeszło bo opona nie chciała się dobrze wyłożyć na rafce. Po ok 20 min ruszamy dalej w stronę Powroźnika, ale problemy nas nie opuszczają, ja reguluje i dokręcam mostek i przednie koło a kolega skarży się jakby przerzutka sama próbowała przeskoczyć. Próbujemy ją regulować ale stojąc nie zauważam aby coś się z nią działo przeskakuje prawidłowo. zatrzymujemy się tak parokrotnie jeszcze próbując sprawdzić co się dzieje. Co się w końcu okazało, winowajcą był łańcuch. Rozchylił się na bolcu i odstając zahaczał o kolejną zębatkę sprawiając wrażenie że to przerzutka próbuje przerzucić. Nie bardzo jak jest zacisnąć ja poprawnie i jest podejrzenie że niedługo całkiem może rozerwać łańcuch. Kierujemy się zatem powoli do Muszyny gdzie szukamy od razu serwisu. Serwisant rozkuł łańcuch i założył drugą spinkę i dopiero teraz możemy ruszać w końcu normalnym tempem w dalszą drogę. Jak na pierwsze 20km jazdy to przygód było nadto. Dalej jedziemy drogą wojewódzką 971 w stronę Piwnicznej. Droga jest super praktycznie pusta w wzdłuż Popradu z bardzo pięknymi widokami.
Po dojechaniu do Wierchomli Wielkiej postanawiamy odbić i podjechać do Wierchomli Małej pod stok narciarski. Bardzo fajny podjazd cały czas pod górę ale przewyższenia nie tak straszne ok 6-8 %. Po dojechaniu na szczyt parę fotek łyk napoju i jazda w dół. Jechałem tak szybko :) że aż zgubiłem tylne światełko, ponoć się roztrzaskało i nie było nawet po co wracać :) Po dojechaniu już z powrotem do drogi wojewódzkiej jedziemy już prosto do Piwniczej-Zdrój. Dalej wzdłuż Popradu drogą krajową 87 kierujemy się na Nowy Sącz.
Na obrzeżach Miasta na wysokości mniej więcej cmentarza odbijamy w prawo w kierunku Łaz Biegonickich. Tam w miejscowym sklepie uzupełnienie płynów oraz lody dla ochłody. Po krótkim pikniku zbieramy się dalej w drogę i jedziemy w kierunku drogi 75 prowadzącej do Krynicy. Do tej krajówki wbijamy się na wysokości Nowajowej i dalej pędzimy w kierunku Krynicy. Po przejechaniu ok 20km dojeżdżamy w miejscowości Krzyżówka i tutaj jest osatni długi podjazd do Krynicy ( będzie z 4km) z dość znacznym przewyższeniem bo 9-10% daje troszkę w kość szczególnie jak się już ma 100km w nogach. Po pokonaniu wzniesienia dojazd do krzyrzówki i zjazd do samej Krynicy. Można było popędzić na sam koniec trasy.
Guma złapana jeszcze przed Tyliczem
Widoki w drodze na Muszynę
Droga na Wierchomlę Małą
Ostatni parking i hotel przed stokiem Wierchomla
Wiadomo w lecie stoki wyglądają licho
Infrastruktura wokół stoku Wierchomla
Późna obiadokolacja w restauracji do golonki z dzika trzeba było dobrać regionalny napój
W drodze powrotnej z restauracji do pensjonatu ( część deptaku w Krynicy)
Jedna z fontan
Bardzo miły i przyjemny dzionek mimo licznych przygód:)
Kategoria Beskid Sądecki
komentarze