Mamir prowadzi tutaj blog rowerowy

Ciekawe wyprawy

Do Kurozwęk na steka z Bizona

  • DST 132.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 05:52
  • VAVG 22.50km/h
  • VMAX 45.60km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 4842kcal
  • Podjazdy 592m
  • Sprzęt Trek Superfly 9.7
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 października 2015 | dodano: 02.10.2015

Z samego rana jadę samochodem do Sandomierza gdzie jestem umówiony z kolegą na wspólną wycieczkę do Kurozwęk. Na miejsce pocieram koło 7:30 wypakowuję się i ruszamy w drogę. Warunki nas nie rozpieszczają temperatura z rana jest w okolicach 0 stopni ale słońce już wychodzi więc będzie dobrze. Na początek ruszamy w stronę Koćmierzowa drogą mało uczęszczaną więc podróżuje się przyjemnie i spokojnie. Jedziemy wzdłuż wału Wiślanego między sadami gdzie trwają prace przy zbiorach jabłek. Dalej jedziemy już w kierunku Koprzywnicy gdzie chcemy się przeprawić na drugą stronę krajowej drogi 79. Po drodze wstępujemy nad zalew w Koprzywnicy, robimy rundkę w około, parę zdjęć i jedziemy w stronę kościoła który widać już w oddali.



Kościół w Koprzywnicy prezentuję się bardzo ładnie widać jeszcze na ścianach bocznych ślady jakby kiedyś istniała jakaś sala przykościelna. 

Z Koprzywnicy jedziemy już prosto w stronę Sulisławic i dalej prosto drogą bardzo spokojną przez Wojcieszyce, Bukową, Wiązownicę Dużą i po dojechaniu do Woli Wiśniowskiej postanawiamy odbić jeszcze w lewo i podjechać nad zalew do Golejowa. Kierujemy się na Wiśniówkę i dalej już drogą główną jedziemy prawie 10km i odbijamy w lewo nad zalew. Ośrodek troszkę już zaniedbany, widać że nie jest zbytnio doinwestowywany ale i tak jeszcze ludzi troszkę było i korzystało z resztek pięknej słonecznej pogody.


Nad zalewem mała rundka w około zobaczyć jak wygląda pole namiotowe gdzie można pograć w siatkówkę plażową i wracamy z powrotem na drogę główna i kierujemy się już na Staszów. Staszów praktycznie objeżdżamy obrzeżami praktycznie cały czas ścieżkami rowerowymi. Ze Staszowa jedziemy już prosto na Kurozwęki. Po dojechaniu  na miejsce i kierujemy się do parku i Zamku
Poniżej parę zdjęć z parku

Miejsce gdzie można sie dobrze posilić i pokosztować rożnych wyrobów z Bizona

Poniżej zamek w Kurozwękach. 

Wchodzimy oczywiście do środka i natrafiamy między innymi na sale fortepianową gdzie odbywają się czasami wieczorki muzyczne. Możliwe jest również robienie imprez okolicznościowych jak i małych wesel.

W zamku jest również bardzo mała kapliczka.

oraz spory balkon z którego jest widok na otaczający go park

Po wyjściu z zamku podjeżdżamy do farmy Bizonów która znajduję się na terenie parku i zamku. Bizony wylegują się leniwie w oddali i szkoda że żadnemu nie chciało się podejść bliżej :)

dalej spotkałem troszkę młodsze sztuki :)

i można było się troszkę lepiej przyglądnąć temu zwierzu.

Na terenie parku było mini zoo gdzie było parę zwierząt były lamy jakieś kaczki kury ale było tez bardzo fajne stadko dzików.

Wracając już z powrotem w stronę zamku spotkałem nawet strusia:)

po objechaniu parku w koło i pozwiedzaniu zamku trzeba było się posilić i uzupełnić kalorie przed droga powrotną. Na obiad we wcześniej wskazanym miejscu zamówiliśmy sobie stek z Bizona. Smak mięsa dość ciekawy ale najciekawsze było przed nami gdy poprosiłem o rachunek za obiadek, okazał się on iście królewski za dwa dania pokazane poniżej zapłaciliśmy dokładnie 137zł. no cóż trzeba było w końcu skosztować Bizonka:)

Po posileniu się ruszamy w drogę powrotną gdyż na miejscu w Sandomierzu chciałem być najpóźniej o 16. Z powrotem staramy się już jechać jak najkrótszą drogą. Na początek inna ścieżką jedziemy w stronę Staszowa. Przed samym miastem odbijamy w lewo i jedziemy prosto w stronę Bogorii. Od Bogorii droga powrotna jest bardzo pofałdowana jedziemy cały czas pod górę i z górki przez co jest bardzo ciekawie. Dojeżdżamy wreszcie do Klimontowa gdzie robimy mały przystanek na uzupełnienie płynów i obczajenie którędy to dalej jechać. Kierunek padł na Obrazów gdzie w dalszym ciągu droga jest bardzo fajna i jedzie się w górę i w dół w górę i w dół.
Wracając na tereny bliskie Sandomierza podróżuje się między sadami gdzie ruch jest sporadyczny mijamy tylko ciągniki ciągnące wózki z jabłkami.

W Obrazowie wjeżdżamy już na drogę główna do Sandomierza i jedziemy szybko pod miejsce startu gdzie pakuje rower do samochodu i wracam do domu.
Wycieczka bardzo fajna szkoda że z powrotem trzeba było się już uwijać szybciej bo plan był jeszcze podjechać nad jezioro Chańcza. Ale nic straconego trzeba będzie zaplanować kolejną wycieczkę w tamtym kierunku:) 


Kategoria Świętokrzyskie


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!