Leśne lodowisko
-
DST
61.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:57
-
VAVG
20.68km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
-3.0°C
-
Kalorie 1234kcal
-
Podjazdy
156m
-
Sprzęt Trek Superfly 9.7
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj piękna pogoda, więc razem ze znajomym postanowiliśmy zrobić wycieczkę w lasy Lipskie i pojechać w stronę poligonu za Lipą. Jadę więc na początek drogą asfaltową do Pysznicy tutaj dołącza do mnie kolega i dalej jedziemy prosto na Rudę Jaskowską i Podlesie. Po dojechaniu do lasu skręcamy w lewo i próbujemy jechać leśną śnieżna drogą. Okazuje się że jest to mocno ubity zamarznięty śnieg pokryty lodem. Jest bardzo ślisko i najmniejszy nieprzewidziany ruch kierownicą grozi upadkiem. Nic mimo to próbujemy jechać dalej. Po chwili kolega zaliczą pierwszą glebę, niestety nie ma żartów. Na szczęście szybko się otrzepał i jedziemy dalej, ale im dalej w las droga coraz gorsza i bardziej oblodzona po chwili pojawiają się kolejne wywrotki. Na razie omijają one mnie, ale widząc co się dzieje jedziemy coraz wolniej i ostrożniej, mimo to rower tańcuje po lodzie i jazda jest naprawdę bardzo niebezpieczna. Po dotarciu na wysokość Goliszowca tuz przed drogą normalnie asfaltową zaliczam porządna glebę i ja, na szczęście nic się nie stało gdyż widząc co się szykuje dałem nura na pobocza gdzie był większy i bardziej przyjazny upadkom śnieg. Tutaj ustalamy że nie ma co się mordować, życie jest ważniejsze. Zmieniamy plan wycieczki, jedziemy teraz już droga leśna ale troszkę posypana piachem do Lipy. Dalej kierujemy sie już Dąbrowy Rzeczyckiej gdzie chcemy wjechać na trasę Greenvelo i dojechać do Radomyśla nad Sanem. W Radomyślu przekraczamy San i dalej jedziemy przez Dzierdziówkę, Majdan Zbydniowski prosto do Turbi. Tutaj przekraczamy główna drogę i przez Obojnę jedziemy do Stalowej Woli.
Poniżej ślad wycieczki oraz widok na San z mostu w Radomyślu
Kategoria Lasy Lipskie
komentarze
Też chciałbym w niedziele choć kilka km zrobić ale prognozy co raz gorsze
Też chciałbym w niedziele choć kilka km zrobić ale prognozy co raz gorsze
No ale już wiadomo, że póki co nic z tego. Jeśli w niedzielę będzie się dało wyjść na rower, to jedynie na asflat.
Narazie to pozostają nam asfalty do jeźdzenia i to tylko te główniejsze...
W lutym jakby co, jedynie niedziele wchodzą w grę, mam młyn w robocie i w soboty również pracuję.
Btw. aktualnie w lesie jedna wielka kałuża, więc z mojego planu raczej nic nie wyjdzie :-)
Pozdrawiam!
Ja też przecież jeżdzę po tych samych terenach ale lubię zawsze jakieś foty walnąć :) . Przy okazji człowiek sekundę odpocznie .
No i nie wszędzie byłem :P . Zawsze znajdzie się jakaś białą plama i coś fajnego do zobaczenia .
Teraz się nie zapowiada an to aby można było bezpiecznie jechać po lesie bo nie dość że lód jak była tak jest to jeszcze ma ponoć popadać śnieg z deszczem albo sam deszcz więc już bedzie totalny lód .
Ja też przecież jeżdzę po tych samych terenach ale lubię zawsze jakieś foty walnąć :) . Przy okazji człowiek sekundę odpocznie .
No i nie wszędzie byłem :P . Zawsze znajdzie się jakaś białą plama i coś fajnego do zobaczenia .
Teraz się nie zapowiada an to aby można było bezpiecznie jechać po lesie bo nie dość że lód jak była tak jest to jeszcze ma ponoć popadać śnieg z deszczem albo sam deszcz więc już bedzie totalny lód .
Btw. Marqo - dopiero się zarejestrowałem na bikestats.pl, ale stronę znam już ze dwa lata, szukałem kiedyś w googlach jakiś tras rowerowych wokół Stalówki i znalazłem Twój blog i potem planując swoje wycieczki czasem inspirowałem się nim. Teraz i ja postaram się wrzucić coś. Jeżdżę po 5-6 tys. km rocznie i sporo zjeździłem w okolicy, nawet już zdjęć nie robię bo często jeżdżę w te same miejsca, jedynie kombinacje lekko modyfikuję, ale postaram się wrzucić czasem coś ciekawego, może komuś się przyda. Chociaż patrząc na Twoje wycieczki, to też już praktycznie wszędzie byłeś :-)
A co do zimy - całkowita zgoda - mam już dość :-)
Do zobaczenia na trasie i pozdrawiam Was!
Co prawda po jednej z gleb ciężko było wstać, bo wszystko się ślizgało, ale i tak to było lepsze niż ten wiatr w drodze powrotnej...
Chociaż jazdy to nie przypominało :-)
Za tydzień spróbuję jeszcze raz, tylko do Lipy pojadę asfaltem, a potem się zobaczy...
Trzymaj się!