Świętokrzyskie
Dystans całkowity: | 369.30 km (w terenie 5.00 km; 1.35%) |
Czas w ruchu: | 17:43 |
Średnia prędkość: | 20.84 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.00 km/h |
Suma podjazdów: | 2984 m |
Suma kalorii: | 11342 kcal |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 123.10 km i 5h 54m |
Więcej statystyk |
Pasmo Jeleniowskie
-
DST
51.00km
-
Czas
04:47
-
VAVG
10.66km/h
-
VMAX
41.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Podjazdy
1502m
-
Sprzęt Trek Superfly 9.7
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niespodziewanie udało się zebrać dość sporą ekipę liczącą 7osób i wyruszyć na pasmo Jeleniowskie pośmigać szlakami prowadzącymi szczytami pasma Jeleniowskiego. Jedziemy do Gołoszyc i zaraz za miejscowością zjeżdżamy w prawo w polną drogę zwaną aleją lipową. Jedziemy tak paręset metrów i dojeżdżamy do cmentarza wojennego z okresu pierwszej wojny światowej. Parkujemy tutaj przebieramy się i ruszamy w górę na szczyt pasma w poszukiwaniu czerwonego szlaku. Zajmuje nam chwilę znalezienie szlaku, ale jak już sie udało to jedziemy nim cały czas w stronę Paprocic. Tutaj przeskakujemy przez asfaltówkę i dalej jedziemy w stronę Trzcianki cały czas jadąc bardzo fajnymi ścieżkami o tyle tylko niebezpiecznymi że przykryte są opadającymi liśćmi a z pod nich wystają kamienie. Z Trzcianki kierujemy się już na Święty Krzyż cały czas pod górę ale jedzie się bardzo fajnie. Po wjechaniu na sam szczyt chwilka odpoczynku rozglądamy się dookoła aby coś zjeść i po podpowiedzi turystów decydujemy się zjechać na dól w stronę Nowej Słupi. Zatrzymujemy się na dole przy barze zjadamy obiadek, uzupełniamy płyny i jedziemy z powrotem w stronę czerwonego szlaku przez Milanowską Wólkę. Po dotarciu do szlaku zaczynamy się dzielić, jedni do miejsca postoju samochodów jada już asfaltem, natomiast my z Kamilem staramy się wracać szczytami. Ściemnia się coraz bardziej i coraz mniej widać, jazda robi się trudna i do tego nie widać drogi w która powinniśmy skręcić. Nic jedziemy dalej może będzie coś innego. Robimy przez to dodatkową pętle ale w końcu docieramy na miejsce :) Wyprawa bardzo fajna i w doborowym towarzystwie. Oby takich więcej wypadów.
Poniżej parę zdjęć z wyprawy:
Start wyprawy z pod cmentarza wojennego.
Kierownik wyprawy i mapkowy w jednym
ścieżka na Święty Krzyż
Jedziemy na dół w stronę Śłupii
Po prawej niewidoczna jadłodajnia w której się stołujemy :)
Kategoria Świętokrzyskie
Bałtów
-
DST
186.30km
-
Czas
07:04
-
VAVG
26.36km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Kalorie 6500kcal
-
Podjazdy
890m
-
Sprzęt Giant TCR 1.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj zapadła decyzja aby zrobić dłuższą wycieczkę. Ruszam zatem z samego rana w stronę Sandomierza. Jadę oczywiście mnie ruchliwą i bardziej przystępna rowerzystą drogą na Grębów. Dalej z Sandomierza kieruję się na Dwikozy gdzie po zjechaniu z góry odbijam na Nowe Kichary. Tutaj przy winnicy mała przerwa, zjadam sobie pierwsze śniadanie którego nie zdążyłem zjeść w domu. A zarazem mała przerwa przed podjazdem wąwozem w stronę cmentarza. Dalej jadę na Stary Garbów i kolejno chciałem dostać się przez Wygodę na Pawłów ale za wcześnie odbiłem i po przejechaniu kawałka drogi trzeba było wrócić bo wylądowałem w sadzie. o powrocie na drogę jadę do Pawłowa ale przez Wyspę. Dalej już planowo jadę na Czyżów Szlachecki gdzie wjeżdżam na drogę 755 prowadzącą do Ożarowa. Przed Zawadą zrobiłem sobie małą przerwę aby ściągnąć bluzę, ponieważ zrobiło się już ciepło i nie chciałem się ugotować. W tym czasie podjechał do mnie pan Stanisław którego bardzo serdecznie pozdrawiam. Przedstawiliśmy się sobie, porozmawiali chwilę. Jak się okazało Stanisław jest członkiem bikestats i poopowiadał bardzo ciekawe historie związane z liderami tego blogu. Dodatkowo zaproponował że podjedzie ze man do Ożarowa i że podjedziemy po kolejnego sympatycznego rowerzystę Piotra. Po dojechaniu na miejsce Piotr jeszcze był u dentysty gdzie dopieszczał zęby my w tym czasie porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Gdy Piotr wyszedł od dentysty panowie zaoferowali że podjadą ze mną jeszcze kawałem i pokażą fajną drogę na Bałtów. Droga byłą faktycznie bardzo przyjemna i mało uczęszczana przez samochody. Rozstaliśmy się w okolicach Podgórza. Dzięki Panowie za wspólna przejażdżkę w bardzo miłej atmosferze. Mam nadzieję że do zobaczenia na trasie:) Po otrzymanych wskazówkach podążam dalej w stronę Rudki gdzie o przejechaniu rzeczki Kamienna skręcam w prawo i jadę już prosto do celu wycieczki czyli Bałtowa.
Na miejscu zatrzymuję się w zajeździe pod Jarem gdzie ładuje baterie i jem obiadek. Po dokarmieniu się ruszam w stronę Pętkowic gdzie miałem skręcić w lewo i jechać przez Wólkę Pętkowską, Karczemka do Brzozowa. Niestety droga okazała się nie przejezdna na rower szosowy dlatego też odpuściłem i odbiłem na Tarłów. Dalej musiałem jechać drogą główną 79. Plan był również aby na Annopol jechać przez Łubowe i Lasocin ale niestety zostałem szybko sprowadzony na ziemie ponieważ drogą na Łubowe okazała się piaszczysta i dlatego wróciłem na drogę główną i grzecznie trzeba było kierować się do Ożarowa. W Ożarowie odbijam na Zawadę i dalej na Annopol. Jadę cały czas drogą główną ale nie jest aż tak źle, bo jest minimalny pas pobocza po którym jadę.
W Annopolu odpijam w drogę 854 prowadzącą po kolei przez Wymysłów, Kosin, Borów aż do Radomyśla.A dalej już prosto na Stalową Wolę. Obawiałem się czy wytrzymam kondycyjnie ale problem był inny, od Annopola nie mogłem wysiedzieć na siodełku myślałem że już nie dojadę tak bolało mnie d....
Poza tym wyprawa bardzo przyjemna miałem dokręcić nawet do 200 ale zobaczyłem że na endomondo nie zarejestrowało mi odcinka od Nowin do Stalowej więc dałem sobie spokój bo i tak nie pokazało by mi takiego wyniku.
Traska
Pierwsze śniadanie przy winnicy w okolicach Nowych Kichar
Mały ryneczek w Bałtowie
Oczekiwanie na obiadek
Jest i danie dania trochę oskubane ale nie mogłem już wytrzymać :)
A oto opisywany wcześniej bardzo łądny zajazd gdzie się stołowałem.
Przeprawa przez Wisłę w Annopolu
A oto od dziś nowy rekord przejazdu.
Kategoria Świętokrzyskie
Do Kurozwęk na steka z Bizona
-
DST
132.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
05:52
-
VAVG
22.50km/h
-
VMAX
45.60km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Kalorie 4842kcal
-
Podjazdy
592m
-
Sprzęt Trek Superfly 9.7
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z samego rana jadę samochodem do Sandomierza gdzie jestem umówiony z kolegą na wspólną wycieczkę do Kurozwęk. Na miejsce pocieram koło 7:30 wypakowuję się i ruszamy w drogę. Warunki nas nie rozpieszczają temperatura z rana jest w okolicach 0 stopni ale słońce już wychodzi więc będzie dobrze. Na początek ruszamy w stronę Koćmierzowa drogą mało uczęszczaną więc podróżuje się przyjemnie i spokojnie. Jedziemy wzdłuż wału Wiślanego między sadami gdzie trwają prace przy zbiorach jabłek. Dalej jedziemy już w kierunku Koprzywnicy gdzie chcemy się przeprawić na drugą stronę krajowej drogi 79. Po drodze wstępujemy nad zalew w Koprzywnicy, robimy rundkę w około, parę zdjęć i jedziemy w stronę kościoła który widać już w oddali.
Kościół w Koprzywnicy prezentuję się bardzo ładnie widać jeszcze na ścianach bocznych ślady jakby kiedyś istniała jakaś sala przykościelna.
Z Koprzywnicy jedziemy już prosto w stronę Sulisławic i dalej prosto drogą bardzo spokojną przez Wojcieszyce, Bukową, Wiązownicę Dużą i po dojechaniu do Woli Wiśniowskiej postanawiamy odbić jeszcze w lewo i podjechać nad zalew do Golejowa. Kierujemy się na Wiśniówkę i dalej już drogą główną jedziemy prawie 10km i odbijamy w lewo nad zalew. Ośrodek troszkę już zaniedbany, widać że nie jest zbytnio doinwestowywany ale i tak jeszcze ludzi troszkę było i korzystało z resztek pięknej słonecznej pogody.
Nad zalewem mała rundka w około zobaczyć jak wygląda pole namiotowe gdzie można pograć w siatkówkę plażową i wracamy z powrotem na drogę główna i kierujemy się już na Staszów. Staszów praktycznie objeżdżamy obrzeżami praktycznie cały czas ścieżkami rowerowymi. Ze Staszowa jedziemy już prosto na Kurozwęki. Po dojechaniu na miejsce i kierujemy się do parku i Zamku
Poniżej parę zdjęć z parku
Miejsce gdzie można sie dobrze posilić i pokosztować rożnych wyrobów z Bizona
Poniżej zamek w Kurozwękach.
Wchodzimy oczywiście do środka i natrafiamy między innymi na sale fortepianową gdzie odbywają się czasami wieczorki muzyczne. Możliwe jest również robienie imprez okolicznościowych jak i małych wesel.
W zamku jest również bardzo mała kapliczka.
oraz spory balkon z którego jest widok na otaczający go park
Po wyjściu z zamku podjeżdżamy do farmy Bizonów która znajduję się na terenie parku i zamku. Bizony wylegują się leniwie w oddali i szkoda że żadnemu nie chciało się podejść bliżej :)
dalej spotkałem troszkę młodsze sztuki :)
i można było się troszkę lepiej przyglądnąć temu zwierzu.
Na terenie parku było mini zoo gdzie było parę zwierząt były lamy jakieś kaczki kury ale było tez bardzo fajne stadko dzików.
Wracając już z powrotem w stronę zamku spotkałem nawet strusia:)
po objechaniu parku w koło i pozwiedzaniu zamku trzeba było się posilić i uzupełnić kalorie przed droga powrotną. Na obiad we wcześniej wskazanym miejscu zamówiliśmy sobie stek z Bizona. Smak mięsa dość ciekawy ale najciekawsze było przed nami gdy poprosiłem o rachunek za obiadek, okazał się on iście królewski za dwa dania pokazane poniżej zapłaciliśmy dokładnie 137zł. no cóż trzeba było w końcu skosztować Bizonka:)
Po posileniu się ruszamy w drogę powrotną gdyż na miejscu w Sandomierzu chciałem być najpóźniej o 16. Z powrotem staramy się już jechać jak najkrótszą drogą. Na początek inna ścieżką jedziemy w stronę Staszowa. Przed samym miastem odbijamy w lewo i jedziemy prosto w stronę Bogorii. Od Bogorii droga powrotna jest bardzo pofałdowana jedziemy cały czas pod górę i z górki przez co jest bardzo ciekawie. Dojeżdżamy wreszcie do Klimontowa gdzie robimy mały przystanek na uzupełnienie płynów i obczajenie którędy to dalej jechać. Kierunek padł na Obrazów gdzie w dalszym ciągu droga jest bardzo fajna i jedzie się w górę i w dół w górę i w dół.
Wracając na tereny bliskie Sandomierza podróżuje się między sadami gdzie ruch jest sporadyczny mijamy tylko ciągniki ciągnące wózki z jabłkami.
W Obrazowie wjeżdżamy już na drogę główna do Sandomierza i jedziemy szybko pod miejsce startu gdzie pakuje rower do samochodu i wracam do domu.
Wycieczka bardzo fajna szkoda że z powrotem trzeba było się już uwijać szybciej bo plan był jeszcze podjechać nad jezioro Chańcza. Ale nic straconego trzeba będzie zaplanować kolejną wycieczkę w tamtym kierunku:)
Kategoria Świętokrzyskie