Mamir prowadzi tutaj blog rowerowy

Ciekawe wyprawy

Wyprawa między zalewami Janów Lubelski-Nielisz

  • DST 141.53km
  • Teren 24.00km
  • Czas 06:38
  • VAVG 21.34km/h
  • VMAX 52.93km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Kalorie 4830kcal
  • Podjazdy 922m
  • Sprzęt Trek Superfly 9.7
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 sierpnia 2015 | dodano: 11.08.2015

W dniu dzisiejszym plan był taki aby przejechać jakąś fajną traskę coś ponad 100km. Obawiałem się troszkę upałów ale co tam, kogo nie zabije to może wzmocni:) Myśl przyszła aby pojeździć coś po terenie Lubelskim. Wsiadłem szybko w samochód i pojechałem do Janowa Lubelskiego. Na miejscu byłem już kolo 8, zaparkowałem koło zalewu od strony hotelu Duo. Szybkie przebranko i ruszam w traskę. Najpierw leniwie wokół  zalewu, następnie kieruję się już w stronę centrum miasteczka gdzie chwilę zatrzymuję się przy małej fontannie. Dalej przypomniałem sobie o źródlisk jakie jest już niedaleko stąd. Podjechałem na miejsce parę fotek i gdzie tu ruszac dalej... jadę więc przed siebie i tak mijam po kolei Biała Długa, Biała Pierwsza, Rataj, Godziszowy jakieś tam po drodze. W końcu zerkam na mapkę w telefonie i widzę że nie daleko jest jakieś jeziorko ( jak się później okazało wcale nie było tak blisko, scala mapy troszkę mnie przekłamała) za punkt wyprawy obrałem sobie zatem zalew Nielisz. Mknę tak dalej przed siebie dojechałem aż do Chrzanowa i pokazała w polach mi się jakaś usypana z kamieni wielka górka niczym kopiec Kościouszki :) Postanowiłem się na nie wdrapać i jadąc polnymi dogami w końcu dojechałem na miejsce i wtedy sobie przypomniałem że przecież w tej miejscowości jest jakiś tor narciarski. Faktycznie na górze dopiero zobaczyłem że są obok jakieś wyciągi. Pierwotnie podejrzewałem że może jest tam jakiś kamieniołom bo z dalsza na coś takiego to wyglądało a nie tor narciarski. Po chwili zjeżdżam w dół i dalej kombinuje jak na skróty przebić się przez pola do Huty Turobińskiej lub do Grodek. Straciłem sporo czasu jeżdżąc polnymi drogami i niestety nie udało mi się a cel jak się później okazało był tak blisko wystarczyło przebić się centralnie przez pola do utwardzonej drogi. Ale co tam przynajmniej jakieś przygody były mijałem się z wieloma ciągnikami i nawet z dwoma kombajnami ponieważ w tym regionie żniwa na całego:)
Po dotarciu w końcu do Grodek kieruję się już na Radecznicę, w myślach mam jedno eee jak już dotrę do Radecznicy to Nielisz rzut beretem. Nic więcej mylnego, w Zaporzu odbijam na Gruszkę i dalej na Nową wieś i kieruję się cały czas na Nielisz. Miejscami droga asfaltowa przeobraża się w aszkę jadę dalej a tu jak nie widać tak nie widać jeszcze upragnionego celu :) Dopiero po przejechaniu 65km dotarłem na miejsce, Zalew Nielisz. Parę zdjęć kanapeczka, banan, zapitka i ruszam dalej. Myślę sobie straciłem sporo sił i czasu krążąc po polach teraz droga prosta już nawet główną drogą do Janowa pójdzie łatwo i sprawnie. Na mapie przynajmniej w telefonie zbiornik nie wydawał się tak duży i zanim dojechałem do Szczebrzeszyna minęło kolejne 10km. Po dojechani do Szczebrzeszyna nie bardzo uśmiechało mi się jechać główna droga z Tirami na plecach, nic znalazłem ciekawą drogę boczną i wydawało się ze nie powinienem dużo dorzucić km. Odbijam więc na Deszkowice Pierwsze i dalej staram się nawigować w stronę Radecznicy przez Źrebce, Sąsiadkę. Dalej w Radecznicy odbijam na Latyczyn i kieruję się w stronę Komodzianki i dalej docelowo na Frampol. Upał coraz większy i coraz bardziej daje znać o sobie. Odcinek od Radecznicy do Frampola w takiej pogodzie mocno mnie wykończył non stop podjazdy i zjazdy i znowu pod górę i dół i tak parokrotnie miejscami podjazdy 9% niby nic strasznego ale po przejechani już ok 100km dały mocno znać o sobie, do tego pot non stop zalewał oczy i ciężko było potrzeć przed siebie na drogę. A tu z Frampola jeszcze jakieś 24km na miejsce. Dalej już nie kombinuję jadę główną drogą w kierunku Janowa. Po drodze odliczam już kilometr za kilometrem nie  mam już nawet ochoty na picie tych słodkich izotoników bo tylko mnie zamuliły. Docieram do stacji benzynowej w Dzwoli, tutaj robię sobię przerwę przemywam mocno przepoconą twarz ręce i szyję, troszkę odżywam więc siadam na rower i jadę dalej do celu. Na rondzie w Janowie odbijam już nad zalew i przez działki dojeżdżam do Zalewu gdzie już bardzo mocno wypompowany ledwo schodzę z roweru. Jeszcze tylko przebrać się, zapakować rower i powrót do domu.
Podsumowując trasa bardzo fajna praktycznie cały czas na słońcu drogą która przemierzałem to praktycznie cały czas pola uprawne dookoła. Lasów nie było widać w ogóle, no może troszkę koło zalewu Nielisz a tak to niestety cały czas na słońcu. I powiem że teraz, jakbym wiedział jak ciężko się jeździ w takim upale, to czy bym się zdecydował na tak długą przejażdżkę. Fakt teoretycznie myślałem że wyjdzie może ze 100km max a tu nieco się przedłużyło :)
Poniżej parę zdjęć z przejażdzki
Traska poglądowa

Zalew Janów Lubelski rzut oka w stronę hotelu Duo

Widok na plażę

Fontanna na rynku w Janowie

Ołtarzyk przy źródlisku w Janowie Lubelskim.

Źródlisko w Janowie Lubelskim. Krystalicznie czysta woda wypływa z ziemi i nawet jest niedidoczna


W tym miejscu woda wypływa z pod korzeni drzew.


Droga do Chrzanowa żniwa w pełni.

Widok na okolicę ze stoku narciarskiego w Chrzanowie.

A oto cel podróży Zalew Nielisz





W drodze powrotnej Kościółek w Radecznicy (ten młodszy)


Kategoria Roztocze, Lubelskie wojaże


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!