Mamir prowadzi tutaj blog rowerowy

Ciekawe wyprawy

Krynica Zdrój dzień drugi

  • DST 41.07km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:18
  • VAVG 12.45km/h
  • VMAX 61.65km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 1541kcal
  • Podjazdy 1012m
  • Sprzęt Trek Superfly 9.7
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 lipca 2016 | dodano: 16.07.2016

Plan na dzisiaj do dokończyć przejazd szlakiem czerwonym na pograniczu ze Słowacją. Pensjonat musimy opuścić do godziny 10 więc z rana pakujemy się, bagaże zamykamy w samochodzie a sami jedziemy już rowerami do sklepu zrobić zakupy na śniadanie. Śniadanie spożywamy na świeżym powietrzu niedaleko sklepuJ Posileni napici ruszamy drogą asfaltową w stronę Tylicza. Najpierw długi podjazd ale w nagrodę za wdrapanie się na górę fajny zjazd już do samego Tylicza. Dalej kierujemy się w stronę Muszynki cały czas asfaltówką, dopiero za domostwami zaczyna się szlak żółty pieszy prowadzący do pogranicza. Skręcamy zatem w prawo i od razu dość ciężkim terenem pod górę. Ścieżki są miejscami dość mokre po porannych opadach więc to nie ułatwia jazdy. Niestety miejscami trzeba było prowadzić rower. Po drodze tuz przed samym szczytem i granicą znajdujemy Okopy Konfederatów Barskich w okresu II wojny światowej. Po dojechaniu do granicy i szlaku czerwonego odbijamy w lewo i jedziemy spokojnie w dół, wyjeżdżamy z lasu i ku naszemu zdziwieniu pojawia się droga asfaltowa ,, co jest tego tu nie powinno być” zerkamy na mapę i okazało się że wylądowaliśmy na przejściu granicznym głównej drogi 75. Hmmm i co dalej jechać dalej innym szlakiem? Plan to plan i jego trzeba się trzymać zawracamy zatem z powrotem pod górę wracamy do miejsca naszej pomyłki gdzie powinniśmy odbić w prawo i tym razem już w dobrym kierunku podróżujemy dalej szlakiem pieszym czerwonym. Jedziemy tak dobrych parę km cały czas przez las raz pod górę to trochę z górki, czasem trzeba trochę poprowadzić rower. Niestety jeden minus spodziewałem się że będą w tym miejscu jakieś lepsze widoki, może chociaż jakaś wiata widokowa a tu nic. Brakowało mi tego bardzo. Po wyjechaniu z lasu ukazała się nam wielka łąka a dokładnie pastwiska poogradzane drutami był to sygnał że niedługo powinniśmy odbić wzdłuż szlaku żółtego i kierować się do Wojkowa. Niestety skończyły się drzewa skończyły się oznaczenia i trzeba było mocno błądzić niestety nie udało się nam namierzyć właściwej drogi więc po omacku kierujemy się w stronę zabudowań. Wylądowaliśmy w końcu w gospodarstwie pewnego farmera który pokazał nam drogę jak dotrzeć do asfaltówki której szukaliśmy. Powiedział że wielu turystów już tak krążyło po jego pastwiskach szukając szlaku co jest sygnałem że zdecydowanie do poprawy oznaczenia na tym odcinku. Po dojechaniu do Wojkowa długi i przyjemny zjazd którym to już jechaliśmy dnia poprzedniego. Tak więc udało się dokończyć brakujący kawałek szlaku czerwonego z dnia poprzedniego. Na rozjeździe tym razem skręcamy w lewo na Powroźnik. W miejscowości tej zatrzymujemy się w przydomowym sklepiku spożywczym uzupełniamy płyny, spijamy piwko na ogródku pod parasolem. Niestety w tym czasie niebo pociemniało zaczęło coraz mocniej wiać tak więc zapadła decyzja że jest trochę ryzykowne jechanie gdzieś dalej w bezdroża ponieważ może być solidna burza. Jedziemy zatem spokojnie drogą asfaltową już w kierunku Krynicy. Na miejscu udajemy się do restauracji gdzie jemy pyszny obiadek i wracamy pod pensjonat gdzie mieszkaliśmy. Bardzo miła pani właścicielka pozwoliła nam się jeszcze spokojnie wykąpać i odświeżyć. Oczywiście korzystamy z uprzejmości i po chwili odświeżeni i zadowoleni z pobytu w Krynicy wracamy do domu.
Tego dnia wszystko było ok brakowało mi jednak bardzo widoków podczas jazdy pograniczem myślałem że będą tak jakieś miejsca widokowe a tu niestety niet. Szkoda, ale i tak wypad bardzo sympatyczny.
Poniżej parę zdjęć:


Śniadanie na świeżym powietrzu

widok ze szlaku żółtego prowadzącego na pogranicze

Pomnik informujący o Okopach Konfederatów Barskich

przyjście graniczne na którym omyłkowo wylądowaliśmy.

szlak czerwony pieszy na pograniczu


było też ślisko i zielono:)

ale też przyjemnie i z górki

jeden w wyższych punktów szlaku

i znowu fajny zjazd

jedyny widok ze szlaku




komentarze
Mamir
| 20:30 poniedziałek, 18 lipca 2016 | linkuj Następnym razem planuje właśnie pojeździć w okolicach Szczawnicy
zarazek
| 08:48 poniedziałek, 18 lipca 2016 | linkuj Śniadanie mistrzów! :) Widoki z żółtego na Javor doskonałe, szkoda że dalej granica taka zalesiona. Niemniej te single w bukowych lasach są całkiem fajne. Ponownie polecam ci kawałek granicą Piwniczna - Szczawnica: tam jest rewelacja (choć też są odcinki leśne).
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!