Mamir prowadzi tutaj blog rowerowy

Ciekawe wyprawy

Stalówka-Maziarnia-Rudnik-Ulanów-Pysznica-Stalówka

  • DST 85.00km
  • Czas 03:33
  • VAVG 23.94km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 1636kcal
  • Podjazdy 92m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 maja 2013 | dodano: 20.05.2013

[img]
Trasa przejazdu.

Wczorajsze popołudnie i szybki niezaplanowany wypad. Rodzinka udała się na poobiednia drzemkę i czas ten trzeba było odpowiednio spożytkować. Postanowiłem wybrać się wstępnie na małą przejażdżkę a skończyło się całkiem inaczej i przejechaniu 85km:).
Na początku ruszyłem w stronę Przyszowa na rozjeździe skręciłem w stronę Niska i zaraz w prawo na Maziarnie. Droga bardzo fajna asfaltowa bez większego ruchu, następnie chciałem skręcić w drogę która prowadzi do drogi Rzeszów - Lublin ale niestety mała pomyłka kosztowała mnie dodatkowe 10km. Po wróceniu na właściwą ścieżkę przejechaniu torów (kolei wąskotorowej) dotarłem do małego mostku tuż przed upragnioną drogą Rzeszów -Lublin tam też chciałem zrobić pierwszy odpoczynek na łyk wody.

Mały mostek i pierwszy łyk wody w toważystwie:)

Niestety musiał być on bardzo szybki i krótki ponieważ fruwające insekty nie dawały żyć i najlepszym rozwiązaniem było ruszenie dalej w trasę.
Po wjechaniu na wspomnianą wcześniej drogę krajową zaraz odbiłem w lewo w stronę Rudnika, i jadąc pierwszy raz tą trasą postanowiłem dojechać do miasteczka wikliniarstwa. Musze powiedzieć że bardzo przyjemna trasa prowadząca przez las, zero ruchu piękny asfalcik, sama przyjemność z jazdy, do tego pojawił się po chwili piękny widok przepływającej obok rzeczki Rudna, i także tutaj postanowiłem się zatrzymać na łyczek wody , mała fotkę ale podobnie jak wcześniej trzeba było momentalnie zabierać dupe w troki ponieważ insekty po raz kolejny wygrały zemną ( niestety nie byłem uzbrojony w żadne psikadła czy inna broń obronna przeciw temu wrogowi).

Rzeczka Rudna i plaga komarów :)

Po szybkim dojechaniu do Rudnika i jeszcze szybszym wyjechaniu odbiłem w stronę Ulanowa, lada moment znalazłem się w pobliżu tamy i tutaj w końcu można było spokojnie usiąść podelektować się wodą do picia. Niestety nie skusiłem się na kąpiel wodną, choć śmiałków było sporo pluskających się w wodzie. Komarów zero, widać włodarzę zadbali o odkomarzanie.

Tama na Tanwi w Ulanowie :)

Po chwili relaksu musiałem szybko wracać w domu, gdyż nie wiedziałem co słychać u najmniejszej pociechy która urodziła się raptem tydzień temu.
Wszystko szło bardzo dobrze aż do Kłyżowa i po zjechaniu z górki zaczęła łapać mnie niemoc. Niestety odczułem niedostateczne przygotowanie do takich dalszych wypadów, a poza tym brak wody do picia. Na szczęście było już blisko i jakoś doczłapałem do Stalówki ale tępo jazdy zdecydowanie spadło i ból w nogach był już spory ( mięśnie jakby miały zaraz eksplodować).
I tak właśnie z niezaplanowanej przejażdżki wyszła dość fajna trasa i przygoda.




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!