Wyprawa na Hel
-
DST
120.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
04:14
-
VAVG
28.35km/h
-
VMAX
42.70km/h
-
Podjazdy
225m
-
Sprzęt Trek Superfly 9.7
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na koniec niemalże pobytu zostawiłem sobie wisienkę czyli wyprawę na Hel. Na początek zasuwam sprawdzoną już ścieżką rowerową do Karwi, następnie już drogą asfaltową jadę przez Ostrowo, Jastrzębią Górę, Rozewie i do Władysławowa. Od Władka jest już fajna ścieżka rowerowa którą jedzie się aż za Juratę.
Jadąc tą ścieżką mijam mały port turystyczny w Jastarni.
Z Jastarni gonie już od razu na Hel nie zatrzymując się w ogóle. Niestety celem dzisiejszej wyprawy było dojechanie do samego końca Helu więc nie miałem za bardzo czasu na większe zwiedzanie a na samym Helu starych powojennych bunkrów, baterii obronnych była cała masa. Mam nadzieje że będzie ku temu jeszcze okazja aby pojawić się w tym regionie i na spokojnie wszystko obejrzeć. Dawniej był tu teren wojskowy i wszystko było wygrodzone. Natomiast teraz dużo atrakcji jest dostępna dla turystów. Między innymi muzeum obrony wybrzeża czy liczne Baterie Przeciwlotnicze.
Poniżej jedna z takich Baterii
Po dojechaniu na kraniec Helu zastały mnie takie oto widoki:
Udało mi się nawet złapać jakiś liniowiec
A na samym krańcu Helu można się poruszać po takich bardzo fajnych kładkach
Ok ale koniec przyjemności trzeba udać się teraz w drogę powrotną . Wracam przez las znajdując po drodze jeszcze coś takiego
oraz kopułę strzelecką. Specjalnie zrobiłem zdjęcie informacji gdzie można zobaczyć jak w tej kopule musiał się gnieść żołnierz z karabinem
Wracając już zrobiłem jeszcze parę muzeum rybołówstwa (budynek w oddali).
Kawałek plaży od strony zatoki
Dalej do Dębek wracam już tą sama trasą jak jechałem na Hel.
Warta podkreślenia jest jeszcze przygoda na powrocie we Władysławowie. Przejeżdżając przez ulice przejściem dla pieszych wyrżnąłem takiego orła że doszczętnie połamałem siodełko, zrobiłem sobie zdrapkę, obiłem strasznie mocno prawy półdupek tak że siąść nie mogłem przez dwa dni, ale najważniejsze nie połamałem się. Choć jak głową przyładowałem o asfalt to nie wiedziałem na początku czy się podniosę na szczęście miałem kask i to mnie uratowało. Do tej pory sam nie wiem jak to zrobiłem ale ewolucja jaką wykonałem na rowerze musiała wyglądać dość ciekawie.
Do końca już na szczęście obolały ale bez przygód dojechałem cały.
Poniżej jeszcze mapka z przejazdu.
Kategoria Pomorze
komentarze
Hel to dla mnie najciekawszy fragment wybrzeża.