Lipiec, 2016
Dystans całkowity: | 463.42 km (w terenie 96.00 km; 20.72%) |
Czas w ruchu: | 19:04 |
Średnia prędkość: | 19.97 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.00 km/h |
Suma podjazdów: | 3835 m |
Suma kalorii: | 15122 kcal |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 57.93 km i 2h 43m |
Więcej statystyk |
Przejażdżka z córką
-
DST
40.80km
-
Czas
03:08
-
VAVG
13.02km/h
-
VMAX
23.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Kalorie 1231kcal
-
Podjazdy
231m
-
Sprzęt Trek Superfly 9.7
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek i Sobota dwa dni pojeździłem z córeczką. Spryciara rozkręca się bardzo ładnie w piątek przejechała 24km i w sobotę dołożyliśmy resztę. Traski spokojne w okolicach Stalowej Woli
Kategoria Ścieżki rowerowe w Stalówce
Wieczorna przejażdżka
-
DST
63.00km
-
Czas
02:14
-
VAVG
28.21km/h
-
VMAX
39.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Kalorie 1654kcal
-
Podjazdy
234m
-
Sprzęt Trek Superfly 9.7
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wieczorna przejażdżka asfaltami w okolicach Stalowej Woli. Przyszów, Nisko, Kłyżów, Jastkowice, Musików, Brandwica i Stalowa Wola
Deptaczek k w Nisku
Kategoria Stalowa-Nisko i okolice
Sandomierz i okolice
-
DST
57.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:10
-
VAVG
26.31km/h
-
VMAX
63.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Kalorie 2100kcal
-
Podjazdy
342m
-
Sprzęt Trek Superfly 9.7
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy przejażdżka z kolegą po drogach między sadami oraz bardzo fajnych podjazdach i wąwozach w okolicach Sandomierza.
Kręciliśmy się w okolicy Dwikóz, Nowe Kichary, Wilczyce, Dacharzów, Góry Wysokie, Nowy Kamień i Sandomierz.
Opatówka niestety widać jakie syfy są wpuszczane z zakładów w Dwikozach.
Widok z Gierlachowa na Dwikozy i okolice
Kategoria Sandomierz i okolice
Relaks na rowerze po ciężkim dniu w pracy
-
DST
82.60km
-
VMAX
42.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Kalorie 2134kcal
-
Podjazdy
212m
-
Sprzęt Giant TCR 1.0
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj po ciężkim dniu w pracy udało się wskoczyć na rower i trochę pojeździć. Niby nogi zmęczone ale chodziło oto aby przewietrzyć mózg. Wyruszam w strone Przyszowa jadę spokojnie nie przemęczając się a rower toczy sie i tak ponad 30km/h. Jedzie sie lekko i przyjemnie. Dalej kieruje się na Maziarnie i dalej do drogi głównej na Rzeszów, po paru metrach na szczęście zjeżdżam z tej ruchliwej trasy i jadę na Kończyce. Tutaj od razu inna jazda cisza spokój do tego traska znowu przez las w stronę Rudnika jedzie się bardzo przyjemnie. Dalej z Rudnika jadę drogą boczna przez las aż to wiaduktu starych torów ruskich dojeżdżam do drogi głównej i jadę na Przędzel i dalej na Ulanów. Z Ulanowa przez Wólke Tanewską dojeżdżam do skrzyżowania i pruje prosto na Hutę Deręgowską. Dalej z powrotem do drogi głównej na Lublin chwilkę pod górę i zaraz odbijam na Krzaki. Tutaj jestem juz na terenach często ostatnio odwiedzanych więc troszkę mocniej jadę na Słomiana i dalej na Pysznicę i prosto do Stalówki.
Bardzo fajny przejazd tego mi trzeba było po tym dniu. Kilometrowo wyszło niby dość dużo ale jechało mi się tak przyjemnie i lekko że nawet nie spodziewałem się że wyjdzie taka dobra średnia.
zdjęcie w ruchu, przejazd przez las w stronę Rudnika.
Kategoria Maziarnia-Rudnik-Ulanów
Przejażdżka po okolicy
-
DST
57.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
26.93km/h
-
VMAX
41.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Kalorie 1673kcal
-
Podjazdy
234m
-
Sprzęt Trek Superfly 9.7
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj szybka przejażdżka po okolicy. Najpierw troszkę po pobliskim lesie a później asfaltami na Przyszów, później Nisko i dalej przez Słomiana i Pysznicę powrót do Stalówki.
Kategoria Stalowa-Nisko i okolice
Krynica Zdrój dzień drugi
-
DST
41.07km
-
Teren
25.00km
-
Czas
03:18
-
VAVG
12.45km/h
-
VMAX
61.65km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Kalorie 1541kcal
-
Podjazdy
1012m
-
Sprzęt Trek Superfly 9.7
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plan na dzisiaj do dokończyć przejazd szlakiem czerwonym na
pograniczu ze Słowacją. Pensjonat musimy opuścić do godziny 10 więc z rana
pakujemy się, bagaże zamykamy w samochodzie a sami jedziemy już rowerami do
sklepu zrobić zakupy na śniadanie. Śniadanie spożywamy na świeżym powietrzu
niedaleko sklepuJ
Posileni napici ruszamy drogą asfaltową w stronę Tylicza. Najpierw długi
podjazd ale w nagrodę za wdrapanie się na górę fajny zjazd już do samego
Tylicza. Dalej kierujemy się w stronę Muszynki cały czas asfaltówką, dopiero za
domostwami zaczyna się szlak żółty pieszy prowadzący do pogranicza. Skręcamy
zatem w prawo i od razu dość ciężkim terenem pod górę. Ścieżki są miejscami
dość mokre po porannych opadach więc to nie ułatwia jazdy. Niestety miejscami
trzeba było prowadzić rower. Po drodze tuz przed samym szczytem i granicą
znajdujemy Okopy Konfederatów Barskich w okresu II wojny światowej. Po
dojechaniu do granicy i szlaku czerwonego odbijamy w lewo i jedziemy spokojnie
w dół, wyjeżdżamy z lasu i ku naszemu zdziwieniu pojawia się droga asfaltowa ,,
co jest tego tu nie powinno być” zerkamy na mapę i okazało się że wylądowaliśmy
na przejściu granicznym głównej drogi 75. Hmmm i co dalej jechać dalej innym
szlakiem? Plan to plan i jego trzeba się trzymać zawracamy zatem z powrotem pod
górę wracamy do miejsca naszej pomyłki gdzie powinniśmy odbić w prawo i tym
razem już w dobrym kierunku podróżujemy dalej szlakiem pieszym czerwonym. Jedziemy
tak dobrych parę km cały czas przez las raz pod górę to trochę z górki, czasem
trzeba trochę poprowadzić rower. Niestety jeden minus spodziewałem się że będą
w tym miejscu jakieś lepsze widoki, może chociaż jakaś wiata widokowa a tu nic.
Brakowało mi tego bardzo. Po wyjechaniu z lasu ukazała się nam wielka łąka a
dokładnie pastwiska poogradzane drutami był to sygnał że niedługo powinniśmy odbić
wzdłuż szlaku żółtego i kierować się do Wojkowa. Niestety skończyły się drzewa skończyły
się oznaczenia i trzeba było mocno błądzić niestety nie udało się nam namierzyć
właściwej drogi więc po omacku kierujemy się w stronę zabudowań. Wylądowaliśmy
w końcu w gospodarstwie pewnego farmera który pokazał nam drogę jak dotrzeć do
asfaltówki której szukaliśmy. Powiedział że wielu turystów już tak krążyło po
jego pastwiskach szukając szlaku co jest sygnałem że zdecydowanie do poprawy
oznaczenia na tym odcinku. Po dojechaniu do Wojkowa długi i przyjemny zjazd
którym to już jechaliśmy dnia poprzedniego. Tak więc udało się dokończyć
brakujący kawałek szlaku czerwonego z dnia poprzedniego. Na rozjeździe tym
razem skręcamy w lewo na Powroźnik. W miejscowości tej zatrzymujemy się w
przydomowym sklepiku spożywczym uzupełniamy płyny, spijamy piwko na ogródku pod
parasolem. Niestety w tym czasie niebo pociemniało zaczęło coraz mocniej wiać
tak więc zapadła decyzja że jest trochę ryzykowne jechanie gdzieś dalej w
bezdroża ponieważ może być solidna burza. Jedziemy zatem spokojnie drogą
asfaltową już w kierunku Krynicy. Na miejscu udajemy się do restauracji gdzie
jemy pyszny obiadek i wracamy pod pensjonat gdzie mieszkaliśmy. Bardzo miła
pani właścicielka pozwoliła nam się jeszcze spokojnie wykąpać i odświeżyć.
Oczywiście korzystamy z uprzejmości i po chwili odświeżeni i zadowoleni z pobytu
w Krynicy wracamy do domu.
Tego dnia wszystko było ok brakowało mi jednak bardzo
widoków podczas jazdy pograniczem myślałem że będą tak jakieś miejsca widokowe
a tu niestety niet. Szkoda, ale i tak wypad bardzo sympatyczny.
Poniżej parę zdjęć:
Śniadanie na świeżym powietrzu
widok ze szlaku żółtego prowadzącego na pogranicze
Pomnik informujący o Okopach Konfederatów Barskich
przyjście graniczne na którym omyłkowo wylądowaliśmy.
szlak czerwony pieszy na pograniczu
było też ślisko i zielono:)
ale też przyjemnie i z górki
jeden w wyższych punktów szlaku
i znowu fajny zjazd
jedyny widok ze szlaku
Jaworzyna Krynicka 1114m.n.p.m.
-
DST
54.26km
-
Teren
40.00km
-
Czas
03:40
-
VAVG
14.80km/h
-
VMAX
57.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Kalorie 2013kcal
-
Podjazdy
1314m
-
Sprzęt Trek Superfly 9.7
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszego dnia pobytu w Krynicy zaplanowałem przede wszystkim wjechać rowerem na Jaworzynę Krynicką. Ruszam spod pensjonatu i jadę w stronę stacji gondolowej na Jaworzynę. Po dojechaniu na miejsce kieruje się dalej prosto do lasu gdzie zaczyna się podjazd na górę. na początek trasa jest spokojna i z umiarkowanym nachyleniem. Jednak im dalej w las tym robi się coraz trudniej, samo podłoże staje się coraz bardziej wymagające pojawia się coraz więcej śliskich kamieni i nierówności. i tak już na sama górę. Generalnie na sama górę da się podjechać choć były dwa punkty w których musiałem podprowadzić kawałeczek rower ponieważ było już za stromo, ślisko i kamieniście. Na szczycie chwilka przerwy. Rozgościłem się w jednej z knajpek spiłem złocisty zimny orzeźwiający napój i od razu wróciły siły na dalszą jazdę. Aby nie wracać tą samą ścieżką szukamy z kolegą Hansem innego zjazdu padło na szlak pieszy zielony na początku bardzo stromy trzeba było mocno cały czas hamować aż bolały ręce :)
Dalej kierujemy się szlakiem pieszym aż do Muszyny podziwiając po drodze piękne widoki. Od Muszyny kolejny piękny odcinek tym razem wzdłuż Popradu i jedziemy tak aż do Słowackiej granicy. Tutaj odbijamy na Leluchów i dalej szlakiem pieszym jedziemy przez Dubne aż do Wojkowa. Dalej jest już łatwiej najpierw długi zjazd do krzyżówki i odbijamy na Tylicz. Tutaj troszkę trzeba się napocić długi podjazd ale za to w nagrodę na koniec też dość długi zjazd już do Krynicy i pensjonatu.
Poniżej parę zdjęć z wyprawy
początek podjazdu na Jaworzynę
Piękne widoki z Jaworzyny Krynickiej
Jedna z knajpek na samej górze. Tutaj akurat uzupełniałem płyny :)
widoki na trasie do Muszyny
Jeden z wielu pięknych widoków jadąc wzdłuż Popradu
fontanna wieczorną porą w Krynicy
Kategoria Beskid Sądecki
Jazda w nieznane
-
DST
67.69km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:27
-
VAVG
27.63km/h
-
VMAX
40.34km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Kalorie 2776kcal
-
Podjazdy
256m
-
Sprzęt Trek Superfly 9.7
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj wygospodarowałem 3h na jazdę rowerem. Niestety nie miałem żadnego planu gdzie jechać i cała przejechana trasa to całkowity spontan. Pojechałem najpierw w stronę Pysznicy tutaj Miałem niby przez las jechać w stronę Lipy ale było samo południe i bardzo gorąco więc odpuściłem jazdę przez las i ścieżką green velo pojechałem w stronę Kłyżowa. A że się dobrze jechało więc pojechałem tą ścieżką dalej w stronę Ulanowa. W Ulanowie odbiłem w stronę ośrodka wypoczynkowego przy Tanwi ale w końcu jak trzeba było do niego skręcić pojechałem dalej prosto nowo położonym asfaltem. ( pomyślałem wstąpię tam jak będę wracał) a że jechało się bardzo dobrze dojechałem tak aż do Dąbrowicy gdzie droga się całkowicie skończyła :) hmm a więc żeby jednak nei wracać tą samą drogą pojechałem dalej na Kurzynę Średnią. Tutaj umyśliłem sobie że pojadę do Jarocina nad zalew. Tak więc jadę najpierw na Golce i odbijam w tej miejscowości już prosto na Jarocin. W Jarocinie niestety nie dotarłem nad zalew bo źle sobie odbiłem i pojechałem w lewo w stronę drogi Krajowej 19 Rzeszów Lublin. Kawałek jazdy drogą główną i zaraz odbijam w stronę Krzaków. Dalej kieruje się już przez Słomianą do Pysznicy i dalej już do Stalówki. Przejażdżka wyszła bardzo fajna, myślałem na początku że umrę na tym upale w samo południe ale nie było tak źle i nawet bardzo się nie zmęczyłem.
Kategoria Stalowa-Nisko i okolice