Mamir prowadzi tutaj blog rowerowy

Ciekawe wyprawy

Test nowego licznika oraz rozruszanie kości

  • DST 32.58km
  • Teren 24.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 15.39km/h
  • VMAX 27.60km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 173( 93%)
  • HRavg 148( 79%)
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 478m
  • Sprzęt Trek Superfly 9.7
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 lutego 2015 | dodano: 11.02.2015

W dniu dzisiejszym udało się załatwić szybko, więc była okazja na przejażdżkę po okolicznych ścieżkach leśnych i przetestowanie przy okazji nowego licznika wraz z czujnikami. Jak okazało się podczas jazdy wszystko działa jak należy :)
Po wjechaniu do lasu warunki okazały się bardzo zmienne od wilgotnych ścieżek po mocno grząskie do całkowicie zaśnieżonych, jednym słowem do wyboru do koloru. Jeżdżąc po tych suchszych duktach może być całkiem przyjemna przejażdżka ale im dalej w las tym ciężej coraz częściej było grząsko i bardzo błotniście. Ale niema tego złego co by na dobre nie wyszło poćwiczyło się przy okazji cięższe podjazdy pod różne wzniesienia w przeróżnych warunkach. Perę zdjęć poniżej

z jednej strony dość suche i przyjemne podłoże

Z drugiej zalegający śnieg


Bywało również dość błotniście


Na szczęście Treczek wszystko dzielnie znosił, choć pewne  pojękiwania od strony napędu było słychać :) Ale dobry koń to i po błocie pójdzie:)

jedno z pokonywanych wzniesień, tym razem poszło gładko:)

warunki były czasem ciężkie


Wjadę, nie wjadę, wjadę? nie wjadę? Jak nie spróbuje to się nie przekonam :)
Zdjęcie nie oddaje wysokości i stromości górki w realu robi wrażenie.

Niestety kawałeczek brakło w końcowej fazie podjazdu zrobiło sie jeszcze stromiej i nie dałem rady :( Ale ja t jeszcze wrócę :)

Po leśnych wojażach wyjechałem w Burdzach w pobliżu Łegu a tutaj mamy kładkę niezgody między władzami a mieszkańcami którym znacząco ułatwia życie ,ponieważ jest to jedyne najbliższe przejcie przez rzekę. 

Dalej wzdłuż rzeki dojechałem do Rudy a następnie kierowałem się już w strone domu.
Po drodze jeszcze wizyta na myjni kąpiel dla Treka a ja zabłocony dotarłem do domu i również gorąca kąpiel.
Wycieczka przyjemna choć momentami ciężka ale co nas nie zabije to nas wzmocni:)


Kategoria Pobliskie lasy

przejażdżka po leśnych duktach

  • DST 49.23km
  • Teren 38.00km
  • Czas 02:32
  • VAVG 19.43km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Trek Superfly 9.7
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 stycznia 2015 | dodano: 17.01.2015

Dzisiaj pogoda wyśmienita więc grzech było siedzieć w domu. Ruszyłem więc w trasę z zamiarem spenetrowania różnych ścieżek w lasach lipskich. Najpierw przez most w stalowej udałem się w stronę Pysznicy,  dalej prosto w celu dojechania do pomnika Św. Huberta i później już w lewo w stronę między innymi Kochan i dalej jazda bez celu po leśnych duktach i odnajdowaniu ciekawych ścieżek. Udało się niespodziewanie dojechać do Gwizdowa dalej slalomy między stawami rybnymi.Wszystko było super ale po pewnym czasie trzeba było wracać i wtedy okazało się że jest problem w nawigacją :( przestał działać gps i po omacku nie wiedząc gdzie jestem dokładnie zacząłem kierować się w stronę słońca i w ten sposób trawiłem do Rzeczycy i dalej już niestety drogą asfaltową do domu.
Poniżej parę zdjęć z wypadu.

Ścieżka leśna w drodze do Gwizdowa

Momentami szok trzeba było przedzierać się przez kry na drodze :)

Liczne rozlewiska leśne

Generalnie ścieżki dość przyjemne, choć czasem i bardzo piaszczyste (niewidoczne na zdjęciach) ale Trek spisywał się doskonale.

Mała przerwa w super pit stopie z przepięknymi widokami wokoło.

Następnie odcinek specjalny między stawami  :)

Jak widać stawy skute jeszcze lodem




Aż wreszcie kierunek słońce i poszukiwanie drogi do domu.

Między strumykami

Pamiątkowymi pomnikami walk w czasie wojny
I w końcu dotarłem do celu.
Wycieczka bardzo przyjemna tylko szkoda ze nie zarejestrowany pełen ślad wyprawy bo byłem bardzo ciekaw którymi to drobnymi dróżkami podążałem w drodze powrotnej. Oj troszkę pokrążyłem. Nie chciałem jechać główną drogą żwirową lecz szukałem innych leśnych skrótów :) Lecz ogólnie wcale na skróty nie było :)



Podjazdy

  • DST 25.79km
  • Teren 24.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 14.46km/h
  • VMAX 29.30km/h
  • Temperatura -6.0°C
  • Kalorie 950kcal
  • Podjazdy 305m
  • Sprzęt Trek Superfly 9.7
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 stycznia 2015 | dodano: 06.01.2015


Dzisiaj postanowiłem troszkę poćwiczyć a przy okazji lepiej sprawdzić jak spisuje się rower na podjazdach. w tym celu wybrałem się na ścieżki do pobliskiego lasu i kierowałem się w stronę góry "esowskiej'' pojeździłem w okolicach jej na niektórych naprawdę stromych podjazdach i byłem bardzo zadowolony bo na większość wyjeżdżałem. Z jednym miałem problem ale to tylko wina techniki którą muszę mocno poprawić. Pochyliłem się za bardzo do przodu to tył tracił przyczepność, starałem się dociążyć tył to przód podrywało i do góry. No nic trzeba jeszcze sporo potrenować.
Później pojechałem na drugą stronę drogi przyszowskiej i tam również zmierzyłem się z paroma ciekawymi i stromymi wzniesieniami. frajda była fajna niestety parę razy poległem:) no nic nie od razu Rzym zbudowali. trening trening i jeszcze raz trening to hasło na najbliższy czas :)


Tak jak kolega Mariusz kiedyś wspomniał chyba skocznie narciarską nam w lesie budują :)


Istny plac budowy


Parę fotek z lasu
Niby zimno bo temperatura w okolicach -6 ale w lesie jeździło się bardzo fajnie.



dziewiczy rejs Treka

  • DST 32.29km
  • Teren 30.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 17.94km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 1189kcal
  • Podjazdy 454m
  • Sprzęt Trek Superfly 9.7
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 stycznia 2015 | dodano: 06.01.2015


Dzisiaj nie mogłem już wytrzymać i nie przetestować parę dni temu zakupionego roweru.
Pokręciłem się do pobliskich leśnych trasach. Wrażenia z pierwszego dnia jazdy mieszane, na prostej asfaltowej drodze rewelacji czuć nie było szerokie opony dość spore opory. Znacznie lepiej było jak już wjechałem w leśne dukty całkiem inna jazda rower prowadził się bardzo dobrze a zaliczając pierwszy większy podjazd dopiero zrobiłem oczy. Podjeżdżanie było przyjemnością
Podsumowując i tak będę mocno myślał nad zmianą kół na coś lepszego.




Wycieczka do Zamku Krzyżtopór

  • DST 153.00km
  • Czas 06:01
  • VAVG 25.43km/h
  • VMAX 55.30km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 5590kcal
  • Podjazdy 867m
  • Sprzęt Giant TCR 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 września 2014 | dodano: 08.09.2014


Dzisiaj ambitny plan, wycieczka do Ujazdu i zwiedzanie zamku Krzyżtopór. Z samego rana ruszam do Sandomierza gdzie umówiony jestem z kumplem Łukaszem przewodnikiem wycieczki:). Do Sandomierza dojeżdżam bardzo szybko i dalej jedziemy już razem w stronę Lenarczyc. Następnie odbijamy na obrazów i dalej super drogą miedzy sadami jedziemy już w stronę Klimonowa przeskakujemy przez drogę krajową nr9 i dalej jedziemy już prosto na Ujazd. Podróżuje się bardzo przyjemnie praktycznie nie ma większego ruchu na drogach którymi jedziemy i do tego pogoda jest wyśmienita słonecznie nie za gorąco i bez wietrznie.
Po dojechaniu na miejsce uzupełnienie płynów w pobliskim sklepie mała przekąska i udajemy się na zwiedzanie zamku który bardzo mnie zaskoczył zarówno swoimi rozmiarami, stanem zachowanych ruin oraz samym miejscem gdzie się znajduje.
Po zakończonym szybkim zwiedzaniu ruszamy w drogę powrotną ale przez Włostów gdzie chcieliśmy zobaczyć ruiny Dworu czy nawet Zamku Karskich który mimo tego że nie tak dawno jeszcze funkcjonował popadł w totalną ruinę. Dalej drogą jest malownicza i bardzo miło się jedzie wąwozami raz pod górę raz w dół , liczne podjazdy i zjazdy, piękna sprawa. Między czasie jeszcze oczywiście nie mogliśmy zapomnieć o źródlisku Wincentego Kadłubka oraz pamiątkowej kapliczce w miejscu jego domu. Wcześniej mały postój również nad zalanym kamieniołomem przez źródełko w Karwowie. Następnie ruszamy już w stronę Sanomierza Łukaszowi troszkę się spieszy a i ja mam jeszcze do przejechanie ponad 30km do Stalowej. Wiatr niestety zaczyna wiać coraz mocniej i ciężko się jedzie ale jakoś dojeżdżam do domu zadowolony ze wspaniałej wyprawy. Oby takich więcej. 
Poniżej parę zdjęć z Zamku Krzyżtopór

















Niestety bardzo zniszczona posiadłość Karskich we Włostowie




Zalany kamieniołom przez źródełko w pobliżu Karwowa

Źródełko Wincentego Kadłubka oraz Kapliczka powstała w miejscu domu rodzinnego.


Po drodze mijamy pomnik upamiętniający pomordowanych bardzo młodych żołnierzy biorących udział w akcji "Burza"



Wypad do Jozefowa- Roztocze

  • DST 175.00km
  • Czas 06:21
  • VAVG 27.56km/h
  • VMAX 51.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 6958kcal
  • Podjazdy 779m
  • Sprzęt Giant TCR 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 sierpnia 2014 | dodano: 19.08.2014


Po ostatnich wojażach po trasach górskich plan był zrobić dłuższą przejażdżkę ale po płaskim. Wybór padł na początek na Aleksandrów i w tym kierunku ruszyłem jadąc kolejno: Pysznica, Kłyżów, dalej w stronę Kurzyny Małej i Wielkiej. Następnie po dojechaniu do drogi 858 mały przystanek bo na rozjeździe niespodzianie napotykam na cmentarz wojenny z czasów II wojny światowej. Dalej jadę w kierunku Biłgoraja droga bardzo przyjemna o dziwo nie było zbytniego ruchu i zapędziłem się aż do Soli gdzie dopiero przez Bereżnie odbijam w stronę Aleksandrowa. Po dojechaniu do zakładanego celu wyprawy postanawiam pojechać jednak jeszcze kawałek dalej a mianowicie do Jozefowa. Jadąc przez Aleksandrów nie spodziewałem się że jest to tak długa miejscowość która ciągnęła się przez dobre parę km.
Po dojechaniu już do Józefowa przestanek w sklepie na małe zakupy trzeba się w końcu coś posilić następnie krótki odpoczynek na ryneczku i niestety trzeba powoli wracać. I aż żal było ponieważ na granicach miasteczka zaczyna się już Roztocze i niestety nie było mi już dane zapuścić się coś dalej. Ale za to będzie może okazja zjawić się w tamtych regionach raz jeszcze i troszkę więcej pojeździć.
Droga powrotna bardzo podobna pierwotnie plan był pojechać przez Chmielek, Księżpol, Harasiuki ale nie wiedząc jakie natężenie ruchu będzie na tamtych trasach wracałem niemal tą samą drogą którą jechało się bardzo dobrze.
Podsumowując była to najdłuższa trasa jaką przejechałem dotychczas ale zmęczenie było nieporównanie mniejsze a niżeli jazda po górach.


Cmentarz wojenny na wjeździe drogi 858

Kościółek drewniany w Majdanie Starym

Oraz pomnik powstańców poległych w czasie wojny.

Cmentarz wojenny przed wjazdem do Józefowa


Wodospadzik tuż obok cmentarza

W tym miejscu mamy wjazd na Roztocze od Strony Józefowa



Rynek w Józefowie i pomnik poświęcony Bohaterom walczącym w czasie II wojny.

Niestety wyschnięta fontanna



Parę zdjęć z Rynku

Przystanek i odpoczynek w drodze powrotnej...



Beskid Wyspowy

  • DST 140.85km
  • Czas 06:15
  • VAVG 22.54km/h
  • VMAX 73.89km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 5098kcal
  • Podjazdy 1895m
  • Sprzęt Giant TCR 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 sierpnia 2014 | dodano: 14.08.2014
Uczestnicy


Dzisiejszego dnia postanowiliśmy pojeździć nieco po górkach w Beskidzie Wyspowym. Start w Nowym Wiśniczu i ruszamy spokojnie w stronę Limanowej po przejechaniu paru dość spokojnych podjazdów zaczęły się w końcu schody i pojawiły się ostrzejsze podjazdy które dawały mi mocno  znać ( oj bardzo poważnie będę musiał pomyśleć nad zmianą kasety na bardziej miękką jak chce pojeździć po górach). Każdy podjazd kosztował mnie masę sił i niepotrzebnego spadku tępa. Dalej kolejno jedziemy przez: Starą Wieś, Kamienice, Lubomierz  i kierujemy się na Mszanę Dolną.Po drodze zaczyna grzmieć i delikatnie padać ale to nas nie odstrasza i jedziemy dalej. Na szczęście nie na długo i za chwilę znów asfalt jest suchy. Po drodze mijamy pozrywane mosty, połamane drzewa i pozrywane drogi po ostatniej nawałnicy, miejscami widok jest naprawdę przerażający, tym bardziej ciężko sobie wyobrazić jak tak małe strumyki obecnie płynące mogę urosnąć do tak wielkich rozmiarów i stwarzać takie zagrożenie dla pobliskich mieszkańców. Następnie kierujemy się do małej miejscowości, naszej królowej nart Justyny Kowalczyk czyli Kasiny Wielkiej.Kolejnym celem naszej podróży były Zegartowice skąd pochodzi niedawny triumfator TdP Rafał Majka.
O dziwo mieliśmy tyle szczęścia ze akurat w tym dniu był w swojej miejscowości witany jak król przez mieszkańców i przyjaciół.
Po paru fotach ruszamy już powoli w drogę powrotną i kierujemy się na Muchówkę skąd już tylko niedaleko w stronę starty czyli Nowego Wiśnicza. Jak dla mnie wyprawa bardzo ciężka, były już chwile zwątpienie gdy po przejechaniu zaledwie 60km pojawiły się pierwsze skurcze, obawiałem się że będą problemy w dotarciu do mety:). Ale skończyło się wszystko bardzo pozytywnie nie dośc że była to moją najdłuższa wyprawa 140km to do tego udało się ustanowić  rekord prędkości, od dziej jest to dokładnie 73,89 km/h.
Po dotarciu na miejsce obiado-kolacja oraz zwiedanko zamku zachowanego w bardzo dobrym stanie.
Najstarsza część zamku została wzniesiona w XIV w. przez Kmitów. W XVI w. najsłynniejszy z rodu Kmitów, Piotr V, marszałek wielki koronny na dworze Zygmunta Starego, nadał mu cechy stylu renesansowego. Kolejna przebudowa zamku nastąpiła w latach 1615-1621 za czasów Stanisława Lubomirskiego, wg planów Macieja Trapoli. Około 1700 roku miała miejsce dalsza rozbudowa. Zamek opuszczony po pożarze w roku 1831 na kompleksową restaurację musiał poczekać do 1949 roku.
Korpus zamku, wczesnobarokowy z fragmentami renesansowymi, zbudowany jest na planie czworoboku z wewnętrznym dziedzińcem i zwieńczony czterema basztami w narożach. Od północno – wschodniej strony znajduje się kaplica z 1621 roku, a od południowo – wschodniej tzw. Kmitówka, pierwotnie w XVI w. budynek wolno stojący. Na II piętrze zamku, przy sali rycerskiej, znajduje się galeria widokowa.
Wystrój wnętrz obejmuje barokowe portale, obramowania okienne, dekoracje stiukowe, polichromie. Pałac otoczony jest fortyfikacjami bastionowymi o 5-bocznym narysie, z początków XVII w., mieszczącymi w kurtynie wschodniej wczesnobarokową bramę wjazdową.
Poniżej parę zdjęć z wyjazdu, niestety nie było z byt dużo czasu aby porobić zdjęcia z widokami:)




jeden z kompanów wyprawy Wiktor

Pozrywane mosty i uszkodzone drogi jakie mijamy po drodze


Miejscowość naszego mistrza Rafała Majki

A tu parę zdjęć zamku w Nowym Wiśniczu




Lochy w obwarowaniach zamku


Kategoria Beskid Wyspowy

Tour de Bieszczady

  • DST 105.00km
  • Czas 04:27
  • VAVG 23.60km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 3852kcal
  • Podjazdy 1534m
  • Sprzęt Giant TCR 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 czerwca 2014 | dodano: 03.07.2014

Dzisiaj w ostatniej chwili zdecydowałem się na wypad w Bieszczady aby przejechać pętle Bieszczadzką. Wystartowaliśmy wczesnie rano samochodami w kierunku Soliny. Po drodze zapadła decyzja ze wystartujemy z Bukowca a nie jak pierwotnie zakładaliśmy z Polańczyka. Z bukowca ruszyliśmy w stronę Terka później Kalnice, Smerek, Wetline, Ustrzyki Górne, Lutowiska , Czarna Górna i małą pętlą bieszczadzką z powrotem do punktu wypadowego. Trasa przepiękna gęba jadąc momentami w bólu i pocie czoła sama się cieszyła:). Wspinając się na ciężkich podjazdach prędkość wynosiła ok 7 - 9 km/h , natomiast przy zjazdach było czyste szaleństwo maxa jakiego zaliczyłem to ponad 68km/h super sprawa choć trzeba było mieć rękę non stop na hamulcu. Jednego czego tylko żałuję że nie porobiłem za wielu zdjęć ponieważ tak to trzeba by było cały czas się zatrzymywać i fotografować piękne widoki.  


Serwis przed wyruszeniem w trase :)


Rzeczka Solinka


Parę widoków przy przerwach na małą zapitkę




Super facet którego spotkaliśmy na trasie 65 lat a jaka kondycja, nie jednego by jeszcze zajechał:)



Mam nadzieje że uda mi się jeszcze wrócić w Bieszczady i troszkę jeszcze pojeździć ponieważ widoki i trasy przednie. Po tak ciężkiej wyprawie jak dla mnie sen był błogi i śniły się tylko zjazdy hehe czy to co była przyjemnością...


Kategoria Bieszczady

Porytowe Wzgórze, Kruczek

  • DST 95.95km
  • Teren 45.00km
  • Czas 05:14
  • VAVG 18.33km/h
  • Sprzęt Gudereit 515
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 maja 2014 | dodano: 01.06.2014

Dzisiaj zaplanowałem sobie wycieczkę na Porytowe Wzgórze, pogoda piękna wiec kolo godziny 9 śmiało ruszam w trasę. Na początek w kierunku Pysznicy później Moskale a dalej drogą leśna jazda na orientacje w kierunku Szwed. Drogą była super i nieprzewidywalna to troszkę piasku to wąską drogą przeprawiałem się po lesie jadąc po nieznanych kładkach, omijając zwalone drzewa po wcześniejszych ulewach. Nie obyło się bez drobnego kręcenia w kolo :) aby trafić w końcu do Szwed. No początku siły były więc zabawa była przednia.
Ze Szwed przez Domostawę dojeżdżam go głównej drogi Lublin-Rzeszów. Po przejechaniu ją ok 2km skręcam na Momoty Dolne. Zamiast trzymać się drogi jak trzeba ruszyłem w las i dalej bardzo cieżko przedzierałem się piaszczystymi drogami leśnymi niemal do samego Porytowego Wzgórza tracąc sporo sił. Przed dotarciem w planowane miejsce jeszcze tylko mały postój na parkingu śniadanie zapitka i w końcu docieram na upragnione miejsce gdzie chwila zadumy parę fot i ruszam dalej. Dalej jedzie się super utwardzoną aszkową drogą przez las w kierunku zalewu. Po drodze odwiedzam ,,muzeum" kolei wąskotorowej gdzie również uzupełniam płyny bo zrobiło się już bardzo gorąco. Dalej już prosto nad zalew przejeżdżając tuż obok grzech było nie wstąpić, turystów jeszcze nie ma :).
Więc ruszam dalej w bardzo ciekawe miejsce które polecił mi Mariusz i nie mogłem oczywiście go ominąć, mowa o Kruczku. Tam zatrzymuje się oczywiście dłuższa chwilkę bo jest co oglądać. Przeróżne figurki drewniane, kapliczka Św. Antoniego, oraz kapliczki drogi krzyżowej wszystko bardzo ładnie komponuje się na tle lasów Janowskich. Dalej plan był jeszcze podjechać nad źródliska ale czas mnie już gonił, wiec niestety przyszło udać się w kierunku Stalówki. Z ego powodu że wcześniej sporo zdrowia straciłem na drogach leśnych tym razem już drogą asfaltową wracam do domu.

Czasem przeprawa leśnymi drogami była utrudniona


Innym przyjemna przez kładki


Pomnik Bohaterskim Partyzantom na Porytowym Wzgórzu




Mogiły poległych Partyzantów




Jeden ze sprzętów kolei wąskotorowej


Turystów jeszcze niet


Piękne miejsce Kruczek




Kapliczka Św.Antoniego




Kapliczka drogi krzyżowej



Wycieczka nad jeziora i stany hodowlane w lasach już Janowskich

  • DST 60.34km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:48
  • VAVG 15.88km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 2213kcal
  • Podjazdy 361m
  • Sprzęt Gudereit 515
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 9 maja 2014 | dodano: 11.05.2014


W dniu dzisiejszym postanowiłem wybrać się na przejażdżkę po lasach Już Janowskich a dokładniej w okolice jeziorka w rezerwacie Imielry Ług. Na początek ruszyłem żwawo na Pysznicę i dalej w stronę Jaskowic, następnie odbiłem w stronę lasów. Droga na początek super, asfalcik. Po dojechaniu do pomnika Św. Huberta droga znacznie się pogorszyła i już nie było tak kolorowo, trzeba było znacznie mocniej depnąć na pedała jadąc miejscami po sporym piasku, całe tylko szczęście że był dość mokry i mimo zalepiania kół dało się jechać :) .Wyprawa byla bardzo ciekawa gdyż zupełnie nie znałem drogi i momentami jazda była na orientację przez co ścieżki były momentami dość ekstremalne. Nie obeszło się nawet do prowadzenia roweru miedzy młodnikiem, ale na szczęście okazało się że tuż obok jest super fajna twarda droga. no cóż frycowe zapłacić trzeba. W końcu po dotarciu nad jeziorko widok był super, wyłaniająca się woda miedzy leśnymi drzewami robiła wrażenie i iło było odpocząć i coś przegryźć. Po przejechaniu wzdłuż lewej linii brzegowej gdzie ścieżka rowerowa była super ruszyłem dalej nad stawy hodowlane. Tam parę fotek i dalej w stronę Malińca.
W Malińcu mały postój uzupełnienie płynów w pobliskim sklepie parę zdjęć i ruszam w stronę Kochan, gdzie dojeżdżam do pomniczka Matki Bożej zrobionego w Drzewie, chwila zadumy , odpoczynku i trzeba wracać powoli w stronę domku. Po drodze napotyka jeszcze pomnik poległym mieszkańcom większości Kochan wymordowanych w czasie II wojny przez Niemców za pomoc partyzantom. Dalej już leśnymi drogami kieruje się przez Jaskowice do domu. wyprawa choć miejscami dość ciężka ale bardzo przyjemna.

Kapliczka przy drodze w Majdanie

Święty Hubert

Rzut oka na mapę i jazda w drogę:)

Po drodze spotkałem parę małych kapliczek

Piękne jeziorko w rezerwacie które można było przejechać w koło

widok z innej perspektywy

Widok w drugiego brzegu

A tu już zdjęcie jednego z kilku spotkanych po drodze stawów hodowlanych

Po drodze na Maliniec spotkałem w lesie taki krzyż niestety nie mogłem rozszyfrować kogo pamięci był poświęcony.

A to oczywiście jeden ze stawów hodowlanych na Malińcu

Relaks na uzupełnienie płynów w Malińcu, ojj dodał krzepy:)

A już myślałem że odkryłem szczątki dinozaura :)

Piękna kapliczka w Kochanach

są też stawy rybne w Kochanach

Pomnik oraz groby pomordowanej ludności Kochan i okolic przez Niemców za pomoc udzielona partyzantom w czasie II wojny światowej.